Przedsiębiorca ma pomysł na biznes. Otwiera firmę, rozkręca ją, w miarę rozwoju zatrudnia coraz więcej pracowników i płaci coraz większe podatki. Państwo w podzięce za zwiększone wpływy do budżetu i spadek bezrobocia wysyła mu laurkę? Wręcz przeciwnie. Bierze pod lupę i sprawdza. Skoro się dorobił, to musiał ukraść. Bo przecież wiadomo, że pierwszy milion trzeba ukraść. No i jak ma z czego płacić, to może płacić więcej. Niestety to nie fikcyjna wizja fatalisty, to rzeczywistość.
„Przedsiębiorca w Polsce to nie jest człowiek sukcesu, tylko ten, który coś kombinował. To jest straszne, bo bez przerwy ktoś sugeruje, że przedsiębiorcy to nieuczciwi ludzie, zamiast doceniać ich wysiłek w dochodzeniu do pieniędzy” – powiedział w wywiadzie dla Forbesa Adam Góral, prezes jednej z największych polskich firm – Asseco Poland.
Jak przestrzegane są prawa przedsiębiorców
Zgodnie z Uzasadnieniem ustawy budżetowej na 2020 rok, planowane dochody państwa wyniosą 429 mld 530 mln zł. Składają się na nie wpływy niepodatkowe w kwocie 34 mld 681 mln zł, reszta, to wpływy podatkowe, a więc: z VAT, CIT, akcyzy oraz innych danin i opłat. To także zwiększone wpływy z PIT, płacone nie tylko przez właścicieli firm, ale i zatrudnianych przez nich pracowników. W 92% państwo utrzymywane jest więc z podatków, w głównej mierze wypracowywanych bezpośrednio lub pośrednio przez przedsiębiorców.