Od 1 stycznia 2018 r. właściciele dużych nieruchomości komercyjnych, których wartość przekracza 10 mln zł, są zobowiązani do zapłaty dodatkowej daniny z tytułu własności tego środka trwałego. To nie jedyne obciążenie, które w tym roku uderzy przede wszystkim w branżę handlową. W uzasadnieniu projektu ustawy wprowadzającej nowe obciążenie fiskalne (Dz.U. z 2017r. poz. 2175) wprost stwierdza się, że minimalny podatek dochodowy dotyczy m.in. galerii handlowych, podając je jako przykład nieruchomości komercyjnych o znacznej wartości. Obejmie on również biurowce oraz inne budynki handlowo-usługowe, których wartość początkowa przekracza 10 mln zł.
Fikcja podatkowa
Pierwotny projekt z 6 lipca 2017 r. przewidywał stawkę 0,042% podstawy opodatkowania za każdy miesiąc – a tę stanowi przychód odpowiadający wartości początkowej środka trwałego ustalanej na pierwszy dzień każdego miesiąca, wynikającej z prowadzonej ewidencji, pomniejszonej o kwotę 10 mln zł. Dla podatkowej grupy kapitałowej będzie to przychód odpowiadający sumie przychodów spółek tworzących tę grupę. Podpisana przez prezydenta obowiązująca ustawa z 27 października 2017 r. ustanowiła to obciążenie na niższym poziomie 0,035%.
Przyjęta konstrukcja podstawy opodatkowania wprowadza fikcję podatkową – zakłada, że właściciel nieruchomości komercyjnej o wartości początkowej 11 mln zł osiąga przychód w wysokości 1 mln zł.
Podatek od nieruchomości komercyjnych obejmuje te budynki, które zgodnie z Klasyfikacją Środków Trwałych są:
- a) budynkami handlowo-usługowymi (takimi jak centra handlowe, domy towarowe, samodzielne sklepy i butiki),
- b) budynkami biurowymi,
– jeśli ich wartość początkowa przekracza 10 mln zł.
Kto nie zapłaci podatku?
Najprostszym kryterium różnicowania, kto będzie zobowiązany do ponoszenia nowego obciążenia, a kto nie, jest wartość początkowa nieruchomości. Właściciele tych budynków komercyjnych, których wartość nie przekracza 10 mln zł, będą zatem z niego zwolnieni. Co ważne, nie podlega kumulacji wartość nieruchomości komercyjnych należących do podatnika. Zatem jeden właściciel może mieć 50 budynków o wartości 9,9 mln zł każda i nie będzie zobowiązany do zapłaty podatku.
Z obowiązku zwolnione są te środki trwałe, od których zaprzestano dokonywać odpisów amortyzacyjnych. Wyłączenie dotyczy także budynków biurowych wykorzystywanych wyłącznie lub w głównym stopniu na potrzeby własne podatnika. Nie będą też musieli wpłacać podatku ci podatnicy, których miesięczna zaliczka na podatek dochodowy przekracza jego wartość.
Jak nie kijem go, to pałką
Ministerstwo Finansów, tłumacząc konieczność wprowadzenia nowego podatku, powołało się na unijną dyrektywę ATAD, mającą na celu przeciwdziałanie unikaniu opodatkowania (dyrektywa Rady UE 2016/1164 z 12 lipca 2016 r.). Tymczasem to Komisja Europejska we wrześniu 2016 r. nakazała Polsce zawieszenie stosowania podatku, który miał obciążyć duże sieci handlowe. Chodziło o podatek od sprzedaży detalicznej. Polska zmuszona była najpierw wycofać podatek z obrotu prawnego, a następnie zawiesić jego ponowne wprowadzenie w życie. Sprawa nadal toczy się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE i od jego rozstrzygnięcia zależeć będzie, czy tzw. podatek handlowy będzie mógł w Polsce obowiązywać czy nie.
Ministerstwo Finansów nie zamierzało jednak czekać na wyrok trybunału. Zwłaszcza że Komisja Europejska 30 czerwca 2017 r. orzekła, że podatek od sprzedaży detalicznej narusza unijne zasady dopuszczalnej pomocy państwa. Już 6 lipca 2017 r., a więc niecały tydzień później, MF przedłożyło pomysł nowego podatku – od nieruchomości komercyjnych. Czy obowiązujące od początku nowego roku obciążenie fiskalne jest uzasadnione koniecznością implementacji przepisów dyrektywy ATAD, czy pod jej przykrywką resort chce po prostu zrekompensować Skarbowi Państwa stratę zakładanych blisko 1,6 mld zł rocznie wpływów do budżetu, jakie miał przynieść podatek od sprzedaży detalicznej? Trudno nie ulec wrażeniu, że działa tu zasada „jak nie kijem go, to pałką”.
Zakaz handlu w niedziele
Wystrzał z podatkowej dubeltówki nie jest jedyną formą „dobrania” się do dużych galerii i centrów handlowych. W styczniu sejm rozpatrzył poprawki senatu do ustawy z dnia 24 listopada 2017 r. o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni. Ustawa została podpisana przez prezydenta, a zatem od 1 marca 2018 r. będą w Polsce obowiązywać dwie niedziele handlowe w miesiącu: pierwsza i ostatnia. W 2019 r. ich liczba skurczy się do jednej – będzie nią ostatnia niedziela w miesiącu. Od 1 stycznia 2020 r. zakaz obejmie wszystkie niedziele w roku, z wyjątkiem siedmiu wskazanych przez ustawodawcę.
Niedziele wyłączone spod zakazu handlu:
- kolejne dwie niedziele poprzedzające pierwszy dzień Bożego Narodzenia;
- niedziela bezpośrednio poprzedzająca pierwszy dzień Wielkiej Nocy;
- ostatnia niedziela przypadająca w styczniu, kwietniu, czerwcu i sierpniu.
Częściowemu ograniczeniu ulegnie też możliwość handlu w Wigilię Bożego Narodzenia, a więc 24 grudnia, oraz w Wielką Sobotę, czyli w przeddzień Wielkiej Nocy. W te dni handel będzie zakazany po godzinie 14.00. Grzywna za złamanie zakazów ma wynosić od 1 tys. do 100 tys. zł.
Zarządzanie nowoczesnym przedsiębiorstwem
Właściciele dużych nieruchomości komercyjnych, a zwłaszcza galerii i centrów handlowych, muszą mieć świadomość, że została im wypowiedziana otwarta wojna o pieniądze. Wspomniane 0,035% podstawy opodatkowania podatkiem galeryjnym daje w skali roku wymierne 0,42%. Łącząc to z milionowymi stratami, jakie przyniesie zakaz handlu w niedziele, można się spodziewać reakcji obronnej obarczonych tymi obciążeniami przedsiębiorców. Jeśli nie będą chcieli przerzucić powstałych kosztów na konsumentów, to pozostaje podjąć walkę, w której orężem jest prawo. Zarządzanie nowoczesnym przedsiębiorstwem oznacza dziś konieczność zabezpieczenia jego interesów i ochrony majątku na każdym polu: biznesowym, podatkowym, a przede wszystkim prawnym.