Platynowy produkt w Kredyt Banku

Platynowy produkt w Kredyt Banku

PLATINIUM PLUS to nowa oferta TUnŻ WARTA S.A. i Kredyt Banku S.A. ze 100% ochroną kapitału, pozwalająca zarabiać na wzrostach cen 6 metali, tj. złota, platyny, srebra, aluminium, niklu, miedzi. Produkt od strony prawnej ma formę ubezpieczenia na życie i dożycie, a okres subskrypcji trwa do 24 grudnia 2008 roku. Konstrukcja produktu zakłada 101% wypłaty w przypadku zgonu posiadacza polisy w trakcie jej trwania, lub 100 procent wpłaty powiększone o 30 % procentową partycypację we wzroście wartości rynkowej koszyka metali przemysłowych i szlachetnych. W przypadku wycofania się z ubezpieczenia w trakcie jego trwania zostaniemy obciążeni opłatą likwidacyjną na poziomie 0,53 % wartości składki za każdy pozostały miesiąc do terminu wygaśnięcia ubezpieczenia. Zgodnie z materiałami informacyjnymi banku produkt skierowany jest do klientów o bezpiecznym profilu inwestycyjnym, nieakceptujących wysokiego ryzyka związanego z inwestowaniem na rynku akcji. Produkt łączy w sobie elementy atrakcyjnej inwestycji i ubezpieczenia.

Czyli bezpośrednim punktem odniesienia dla porównań powinny być obligacje skarbowe, będące produktem o zbliżonej charakterystyce – także bezpieczeństwo kapitału, narastające odsetki i zabezpieczenie dla bliskich na wypadek zgonu.

Czy Platinium Plus wychodzi korzystnie w świetle takiego porównania? Konstrukcja premii dość jasno wskazuje, na ile zmieniły się w ostatnich tygodniach możliwości w zakresie tworzenia tego typu produktów. Na pierwszy rzut oka przypomina produkty, którymi zachęcano klienta jeszcze kilka miesięcy temu. Sektor surowcowy także niedawno jeszcze należał do najbardziej perspektywicznych pod względem wzrostów cen.

Lecz czasy się zmieniły i oto przychodzi nam oceniać produkt o współczynniku partycypacji we wzroście koszyka metali na poziomie zaledwie 30%. W dodatku koszyk skonstruowany jest z dwóch kategorii inwestycji, których zachowanie w różnych fazach cyklu koniunkturalnego zwykle się różni, co dodatkowo osłabia potencjał wzrostowy koszyka jako całości. To widoczny symptom nowych trendów cenowych na rynku opcji, gdzie konstruowanie tak korzystnych jak jeszcze kilka miesięcy temu produktów stało się bardzo trudne.

Zanim zaczniemy się poważnie zastanawiać nad perspektywami wzrostu ceny surowców, dokonajmy najpierw prostej kalkulacji, by porównać ten produkt do wspomnianych wcześniej obligacji. Na obligacjach o stałym oprocentowaniu możemy bez większego wysiłku zagwarantować sobie dzisiaj w porównywalnym okresie dochód netto na poziomie 18 % za cały okres inwestycji. I to zachowując płynność naszej inwestycji.

Przy partycypacji we wzroście koszyka na poziomie zaledwie 30 % jego wartość musiałaby wzrosnąć, o co najmniej 60% by stał się on nominalnie źródłem porównywalnego dochodu. A gdzie premia za ryzyko, że cała operacja się nie powiedzie i zarobimy mniej. Przy ważonym udziałami wzroście koszyka poniżej 60 % nie zarobimy więcej niż na obligacjach. A przecież scenariusza, w którym wartość takiego koszyka nie wzrośnie wcale też nie da wykluczyć i wtedy zostaniemy tylko z nominalną wpłatą początkową.

Metale przemysłowe odpowiedzialne są tu za 57 % wartości koszyka. Jeśli obserwować ceny tych surowców w dłuższej perspektywie, aniżeli tylko ostatnia bańka spekulacyjna, to obecne poziomy, pomimo dużych spadków, jakie obserwowaliśmy są historycznie wciąż dość wysokie. Prognozy podawane w materiałach informacyjnych w świetle tego, co dzieje się w gospodarce powinny być traktowane tylko jako jeden z wariantów przyszłości i to niekoniecznie najbardziej prawdopodobny. Pakiet metali szlachetnych odpowiadający za 43% koszyka wygląda z tej perspektywy podobnie, z tą różnicą, że tu ceny wciąż są niedaleko od historycznych maksimów.

Aby uzyskać wzrost wartości takiego koszyka na poziomie, ponad 60%, co czyniłoby operację racjonalną w zestawieniu z zakupem obligacji musielibyśmy założyć, że świat szybko wyjdzie z recesji i zapomni o trudnościach w pożyczaniu pieniądza. Tylko w takim scenariuszu uda się wywindować ceny z powrotem do poziomu z czasów bańki surowcowej. A w odniesieniu do metali szlachetnych nawet jeszcze wyżej . . .

W horyzoncie trzyletnim wydaje się to obecnie mało prawdopodobne. Na tyle mało prawdopodobne, że jeśli nie wierzymy w taki rozwój wydarzeń, to powinniśmy dla naszych pieniędzy poszukać innego miejsca do ulokowania. A z tym szczęśliwie ostatnio nie ma zbyt wielu problemów, choć jeśli konstrukcję tego produktu potraktować jako zwiastun nowych czasów na rynku derywatów, to sprzedawców produktów strukturyzowanych czekają znacznie trudniejsze czasy.

Autorzy:

Kinga Hanna Stachowiak

mec. Robert Nogacki